piątek, 28 lutego 2014

zeszłam na dół do salonu
-czesc Kat
-ooo hej mamo, kiedy przyszłaś?
-niedawno, ale zapomniałam wejść do sklepu, czy zechciałabyś isc za mnie? prosze
dobra,coś tu mi nie grało od kiedy ona jest taka miła?
-wiesz co jakos mi sie nie chce moze pózniej...
-to nie było pytanie tylko masz isc do sklepu!
-oczywiscie
ubrałam buty kurtkę i wyszłam z domu.specjalnie poszłam dłuższą droga, ale nie wyszło mi to na dobrze. po drógiej stronie ulicy szedł Niall, przechyliłam głowe w dół aby mnie nie zauwazył,
spojrzałam na ulice ale tam go juz nie było, ale fart
-czesc ksiezniczko!-podskoczyłam
-Niall
-przepraszam nie chciałem cie nastraszyc
-właśnie ze chciałes
-masz racje-skrzywiłam sie-albo i nie...
-czego chcesz?
-chce cie przeprosić
-za co?
-za wszystko, nie chciałem aby to tak wyglądało ksiezniczko...
-przestan tak mnie nazywac-zebrałam cała złość w sobie i udeżyłam go z liscia w policzek
zmroził mnie wzrokiem i złapał sie reka za czerwone miejsce na jego policzku.
-co to było?!-widziałam ze przez chwile zamachiwał sie aby mnie udezyc ale sie powstrzymał
-ostatni raz ci mówie trzymaj sie odemnie z daleka!
uciekłam powstrzymujac łzy, po co ja to zrobiłam teraz bedzie mnie nie nawidziec jeszcze bardziej.
swietnie!
zadzwonił mi telefon
-czesc Harry
-hej
-czy cos sie stało?
-niestety tak. wyjezdzam dzisiaj  wiec
-wiec sie nie mozemy zobaczyc
-tak. ale bede tu za tydzien, wiec zadzwonie
-dobra
-sory ze tak wyszłlo...
-nic sie nie stało serio, dobra ja mosze konczyc pa
-hej



CDN



-Van

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz