weszłam do domu, rany po co ja tu wracałam? mogłam zostać w tej kawiarni z tym przystojnym , miłym nieznajomym z dołeczkami, który o ile dobrze wysłuchałam ma na imie Harry.
wtedy przypomniało mi sie, przecierz mam jego numer, ale nie, nie moge teraz do niego zadzwonic, wyjdzie na to, ze nie moge sie doczekac naszego drugiego spotkania...
i co mam robic, właczyłam telewizje a potem usłyszałam dzwonek w telefonie
-halo....
-czesc, chciałem sie upewnić ze to twój numer
-aaaa Harry?
-a któż by inny- zasmiał sie, a ja wpadłam w trans jego cudownego głosu, -halo?? jestes jeszcze/
-tak,tak zamysliłam sie
-chyba ci przeszkadzam...
-nie
-masz czas dzisiaj?
-sadze ze kilka minut sie moze znajdzie...- zachichotałam - tak mam
-no to fajnie. przyjde po ciebie, dobra?
-tak
-to pa
-czes.. nie czekaj przecierz nie wiesz gdzie mieszkam...... chyba
-a no tak.... ale ja glupi jestem- najwidoczniej sie zawstydził
-podam ci adres w wiadomosci
-dobra... a jeszcze o ktorej?
-nie wiem a o ktorej mozesz
-o 15???
-dobra, to pa
''Fleet Street 17C o 15, do zobaczenia :)))))))
-kat''
''dzięki, gdzie w ogóle chcesz isc???? ''
''ty coś wymyśl, czekam :*''
strasznie daaaaaaaaaaaaawno temu coś napisałam brak weny czasu i wg
ale jusz wracam i nowym rozdziałem, krótkim niestety
-van
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz