wtorek, 18 lutego 2014

rozdzial 12

drogi pamietniku           12.10.12r
za dwa dni sa moje urodziny, jego nie ma,jej tez nie, wyjechali do Londynu, zostawiajac mnie tu sama. stracilam wszystko, rodzice nie odzywaja sie do mnie po tym jak dowiedzieli sie ze zrobilam impreze. Amber wyjechala do szkoly z internatem, CeCe jest chora a z Zoe nie chce mi sie gadac, jedynie komu moge zaufac to James, mimo ze w moim zyciu zjawil sie niedawno to wiem ze moge mu zaufac.

odlozylam dlugopis na miejsce a pamietnik schowalam za obraz wiszacy nad lozkiem.
wstalam z lozka i zeszlam na dol
-czesc- powiedzialam, nic mi nie odpowiedzieli tylko spojrzeli sie na mniei od razu odwrucili wzrok- nie mozecie sie tak na mnie wyrzywac, dobra przyznaje sie zrobilam zle ale czy to oznacza ze juz nie zasluguje abyscie sie od mnie odzywali?przepraszam was, tak...
-dobrze wybaczam ci- zaczela mama- ale to nie oznacza ze nie masz szlabanu
-dziekuje
weszlam do kuchni wzielam kanapke ze stolu i poszlam do pokoju. przynajmniej mi wybaczyli.
minal piatek i sobota. tak jak zawsze- nudno.
dzisiaj byla niedziela, moje urodziny, bez Li nie beda takie same.
wtedy uslyszalam dzwonek w telefonie  oznajmujacy ze dostalam wiadomosc.

-wszystkiego najlepszego z okazji 17 urooooooodzin!!!!
-CeCe i Zoe
-dzieki-     odpisalam
-dzisiaj u mnie o 18 :*
-nie moge mam szlaban :(
-musisz, pa
 -mamo skoro dzis sa moje urodziny- zaczelam-to czy moglabym wyjsc o 18 do CeCe?
-tak oczywiscie- i ty sie jeszcze pytasz a propo twoich urodzin....
-tak?
-to odemnie i Mika
podala mi kluczyki z przywieszka KAT
-wyjdz stoi przed domem- usmiechna sie moj ojczym  czym predzej wybieglam z domu
- jest cudowny, dziekuje zucilam sie im na ramiona
-prosze
wrocilismy do domu, usiedlismy przy stole, i mama wtedy przyniosla duzy wisniowy tort. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz